niedziela, 13 lipca 2014

Rozdział 7

Perrie

Przez dwa tygodnie nie widywaliśmy się ani nie kontaktowaliśmy z Zaynem na rozporządzenie Sama, choć nie znałam powodu. Nie interesowało mnie to jednak. Nawet się z tego powodu cieszyłam, bo nie byłabym w stanie udawać zakochaną w Mulacie, mając złamane serce. W czasie, który zwykle byłby przeznaczony na tą szopkę siedziałam w swoim pokoju i cierpiałam wylewając morze łez. Chociaż Jade przeniosła się do innego pokoju i rzadko ją widziałam, to w głowie odtwarzałam coraz to inne wspomnienia. Gdzie nie spojrzałam widziałam kolejne sceny z naszego wspólnego życia. Sceny, które już nigdy miały się nie powtórzyć.
Tak cholernie tęskniłam za nią. Tęskniłam za uczuciem jakie we mnie rosło, kiedy złączałyśmy nasze wargi. Za przyjemnym dreszczem przechodzącym po moim kręgosłupie, gdy wymawiała głosem pełnym czułości moje imię. Za jej spojrzeniem w moją stronę. Za jej dotykiem. Za jej śmiechem. Za wszystkim. A najbardziej za tym, że po prostu była.
Po jej zerwaniu przez dwa dni starała się mi wytłumaczyć, że zrobiła to, aby żadna z nas więcej nie cierpiała, bo tak będzie lepiej, ale ja jej nie chciałam słuchać. Po prostu jej nie rozumiałam, a tymi słowami mnie raniła. W dodatku mówiła to spokojnym tonem głosu. W końcu zaprzestała, ale równo z tym zaczęła mnie unikać. Od tamtej pory nie odzywałyśmy się do siebie, nie wymieniłyśmy się spojrzeniami, jeśli nie byłyśmy w pracy, to nie przebywałyśmy w jednym pomieszczeniu dłużej niż kilkadziesiąt sekund. To Jade zawsze spuszczała głowę, zaciskała usta i wychodziła z pomieszczenia, do którego ja weszłam. Nigdy na odwrót. Kiedy miałyśmy wywiad, czy nagrywałyśmy i ze sobą rozmawiałyśmy, udając przed innymi, że nic się między nami nie zmieniło, to znaczy wciąż się przyjaźnimy jej głos był w stosunku do mnie chłodny, tak samo wzrok.
Raz usłyszałam jej rozmowę z Jesy i jak brunetka się jej spytała, dlaczego taka jest odpowiedziała krótkie:
- Aby Perrie szybciej o mnie zapomniała i przestała cierpieć.
Kolejna rzecz, której nie zrozumiałam, a która sprawiła mi ból. Nie rozumiałam tego, bo oczekiwała ode mnie rzeczy niemożliwej. Bo w końcu jakim cudem można zapomnieć o swojej drugiej połówce serca, o swoim powodzie do szczęścia i sensie życia? Nie wiedziałam i nie umiałam tego zrobić, choćbym do końca życia miała cierpieć przez jej zachowanie. Kochałam ją całym sercem i wiedziałam, że nigdy nie przestane.
W momentach największej tęsknoty i bólu, kiedy już płacz mi nie pomagał zdarzało mi się po raz kolejny specjalnie zranić skórę ostrym narzędziem. Widok krwi uspokajał mnie i zapewniał chwilowe zapomnienie.
Po dwutygodniowej przerwie Samuel zadzwonił i nie dość, że zdecydował się ponowić nasze spotkania, to jeszcze miałam wyjechać z chłopakami w trasę. W tym czasie Little Mix miało wolne. Pomimo mojej niechęci nie miałam nic do gadania i musiałam z nimi pojechać.
Późnym wieczorem spotkałam się z chłopakami na lotnisku. Oczywiście towarzyszył nam Sam, który pilnował, abyśmy z Zaynem zachowywali się jak para. Było wyjątkowo pusto wokół, więc szybko przeszliśmy bez problemu przez odprawę i po niedługim czasie wystartowaliśmy, lecąc do Los Angeles. Od razu podłączyłam słuchawki do telefonu i patrząc przez okno słuchałam swojej ulubionej muzyki, starając się nie myśleć w jakiej byłam sytuacji. Wyłączyłam się do tego stopnia, że nie zauważyłam, jak chłopacy i nasz menadżer zasnęli, a siedzący obok Zayn mnie obserwował. Dopiero, kiedy szturchnął mnie za ramie zwróciłam na niego uwagę.
- Co?- spytałam, wyciągając słuchawki z uszu.
- No właśnie, co? Stało się coś? Czemu jesteś taka przygnębiona?- odpowiedział pytająco.
- Jade ze mną zerwała.- odpowiedziałam przezornie ściszonym głosem, żeby przypadkiem Samuel, bądź któryś z chłopaków mnie nie usłyszał. W końcu zamiast spać mogli po prostu leżeć z zamkniętymi oczami.
- Przykro mi.- stwierdził i zamilkliśmy.
Widząc, że żadne z nas nic więcej nie powie z powrotem zaczęłam słuchać muzyki, a po jakimś czasie zasnęłam. Mulat obudził mnie po wylądowaniu.
Na lotnisku chłopacy porozdawali autografy i porobili sobie zdjęcia z fanami, a gdy skończyli pojechaliśmy do hotelu. Tam znowu Sam poinformował nas o swoim głupim pomyśle. Zdenerwował mnie i Malika, kiedy oznajmił nam, że mieliśmy wspólny pokój, a następnie oddalił się kawałek od nas, gdzieś dzwoniąc. Harry z Louisem usłyszawszy to spojrzeli po sobie z szerokimi uśmiechami i kazali nam iść z nimi szybko do windy, co zdziwieni ich radością zrobiliśmy.
- Macie i w zamian nam dajcie klucz do waszego pokoju. Nam się bardziej uśmiecha mieć wspólny.- uśmiechnięty Lou wcisnął nam do rąk klucze swoje i loczka.
- Widać. Tylko nie rozwalcie łóżka.- odparł i zaśmiał się Zayn, na co jęknęłam.
- Tylko bez takich tekstów.- poprosiłam.
- Właśnie, Malik.- potwierdził Harry, ale z uśmiechem pocałował Lou.
Odwróciłam wzrok, widząc, że najwyraźniej ta dwójka za bardzo się siebie stęskniła i nie zamierzała się powstrzymywać przy nas przed czułościami. Normalnie by mi to nie przeszkadzało, ale nie w tym czasie, nie świeżo po rozstaniu.
Na szczęście po chwili drzwi windy się otworzyły i mogłam w spokoju pójść do siebie. Otwierając drzwi kątem oka widziałam, jak Larry wchodzi szybko do pokoju, całując się, na co wywróciłam oczami. Zadałam sobie w myślach pytanie, co ich tak nagle wzięło, ale nie chciałam znać odpowiedzi. Zamknęłam się w pokoju i położyłam na łóżku, znowu zatracając się w myślach o różowowłosej i zaczynając płakać.

Zayn

Przez czas, w którym nie wiedzieliśmy się w ogóle z Pers wróciłem do formy, a dzięki całodniowych obecnościach chłopaków udało mi się przestać myśleć w jak durnej sytuacji Sam nas postawił. To był urlop od wszystkich obowiązków, nakazów i zakazów. I zdecydowanie pozwolił mi odpocząć i poprawić humor. No, ale wszystko co dobre kiedyś ma swój koniec. Cały ciężar udawania związku i podporządkowywania się Samuelowi wrócił, zaczynając ciążyć coraz bardziej.
Od razu, jak zobaczyłem blondynkę zauważyłem, że jej uśmiech jej wymuszony, w czym utwierdziło mnie przygnębienie i smutek w jej oczach. Jeszcze bardziej niż jej takim nastrojem zdziwiłem się jego powodem. Co prawda na naszym ostatnim spotkaniu mówiła, że się pokłóciła z Jade, ale nie myślałem, że zerwą. Domyśliłem się, że rozstały się pewnie przez tą ustawkę, ale nie chciałem drążyć bolesnego dla niej tematu, więc się w tym przypuszczeniu nie utwierdzałem.
Pierwsze dwa dni pobytu w LA przesiedziała w swoim pokoju z wyjątkiem dwóch naszych spotkań zorganizowanych przez Sama i jednego naszego koncertu, na którym musiała być. Razem z chłopakami zaczęliśmy się o nią martwić, ale tylko ja znałem powód takiego jej zachowania.
- Może któryś z nas poszedłby po Pers? Ile może siedzieć u siebie.- stwierdził Li, gdy w piątkę byliśmy u niego i zabijaliśmy nudę graniem w karty i wygłupami.
- Zayn, jesteś najbliżej drzwi.- powiedział Niall.
- Wcale nie, bo Lou jest najbliżej. Poza tym wątpię, że będzie chciała wyjść.- odpowiedziałem bez zastanowienia.
- Niby dlaczego?- Harry spojrzał na mnie uważnie, a za nim reszta.
- Jednak po nią pójdę.- odparłem od razu, nie chcąc się tłumaczyć i szybko wyszedłem z pokoju, pukając do drzwi obok.
Jako, że całe piętro było wynajęte tylko dla naszej szóstki nie zakluczaliśmy drzwi, więc nie czekając na odpowiedź otworzyłem drzwi i wszedłem do środka.
- Wyglądasz okropnie. Masz szczęście, że to ja tu przyszedłem.- powiedziałem, widząc blondynkę z zaczerwienionymi i podpuchniętymi oczami oraz potarganymi włosami.- Ogarnij się jakoś, bo idziesz do nas. Nie będziesz cały czas siedzieć w pokoju.
- Nie mam zamiaru nigdzie iść.- powiedziała.
- Tak myślałem, że to powiesz i zanim pomyślałem, to powiedziałem to chłopakom i jeśli nie chcesz, żeby drążyli dlaczego lepiej przyjdź do nas.
- Możesz im powiedzieć, o co chodzi. Bylebyście mi dali spokój.
- Nie ma ma tak łatwo, Pezz. Musisz przestać myśleć o Jade. A siedząc całymi dniami u siebie bez kontaktu z kimkolwiek to ci się nie uda.
- A może ja nie chce przestać o niej myśleć? Wyjdź i daj mi spokój.
- Mało masz problemów przez Sama, żeby jeszcze bardziej się dołować? Pers..- ściągnąłem z jej głowy koc, który sobie na nią zaciągnęła i przeżyłem szok.- Co to jest?- chwyciłem jej nadgarstek i zacząłem mu się przypatrywać.- Skąd te blizny?- spytałem, nie odrywając wzroku od świeżych jeszcze zaczerwienionych śladach po ranach.
Blondynka wyszarpnęła swoją rękę z mojego uścisku. Wstała, spuszczając głowę, po czym ominęła mnie, chcąc udać się do łazienki bez słowa.
- Perrie, pytałem się coś.- przypomniałem, stając w przejściu i obserwując, jak rozczesuje włosy.
- Zraniłam się przez przypadek. Nic wielkiego.- wzruszyła ramionami.
- Pezz, nie..- zacząłem, ale do pokoju bez pukania i z impetem wszedł Louis i nas popędził, przerywając mi w pół zdania.
- Jeszcze o tym porozmawiamy.- ostrzegłem poważnie, wychodząc z pokoju, a za mną wyszedł zdziwiony Lou i smutna Pers.
Widziałem, że kłamała i do tego jaki idiota by uwierzył, że kilka blizn przy sobie o takiej samej długości i takim samym odstępie może być po przypadkowym zranieniu? Musiała je sobie zrobić celowo, co mnie przerażało i martwiło. Czy naprawdę wszystko tak bardzo ją przerastało, aby w ten sposób odreagowywać?
Okazje do rozmowy uzyskałem niemal od razu, bo po jakimś kwadransie siedzenia w szóstkę zadzwonił nasz menadżer i kazał nam wyjść na miasto.
- Pers, dlaczego to zrobiłaś?- spytałem, kiedy tylko byliśmy w dwójkę.
- Nic nie zrobiłam.- odpowiedziała, patrząc przed siebie i wzruszając ramionami.
- Nie rób ze mnie idioty. Rozumiem, że nie jesteś w łatwej sytuacji, ale po co sama siebie ranisz?
- Matko, Zayn zrobiłam to raz dawno temu i nie zamierzam tego powtarzać. Odpuść już, bo nie będę się tłumaczyć.- stwierdziła z rezygnacją i uporem, więc zrobiłem, co chciała, obiecując, że jeśli zobaczę jeszcze raz jakieś ślady nie odpuszczę tak łatwo. Możliwe, że za szybko dałem spokój, ale po prostu jej zaufałem i uwierzyłem, że to był pojedynczy raz, gdy się zraniła celowo.
Z czasem sam przed sobą przyznałem jakim głupkiem po raz kolejny w życiu się okazałem.

Perrie

Przez ponad miesiąc podróżowałam z chłopakami, znosząc wszystkie pomysły Sama. Na szczęście nie dowiedział się, że przez ten czas w jakimkolwiek mieście byliśmy zamienialiśmy się pokojami z Larrym. Ani ja, ani Zayn, ani tym bardziej Harry z Louisem nie mieliśmy nic przeciwko. Malik za każdym razem, gdy oni mieli czas wolny pilnował żebym nie siedziała sama w swoim pokoju. Chciał, abym zapomniała, ale udawało mu się to tylko na kilka godzin w ciągu dnia. Mógł mnie wtedy kontrolować i sprawdzać, czy nie mam kolejnych blizn na nadgarstkach, ale nie miał wpływu na to, co robiłam w nocy. Już parę dni przed odkryciem Mulata "przerzuciłam się" na cięcie w mniej widocznych miejscach stąd łatwiej mi było skłamać przed nim, że zrobiłam to raz i nigdy tego nie powtórzę. A on w to uwierzył. Nie czułam się dobrze z okłamywaniem go, ale inaczej nie potrafiłam. Cierpienie przez udawanie związku z nim mieszało się z cierpieniem po stracie Jade i nie znalazłam innego sposobu na odreagowanie.
Tęsknota z każdym dniem nie spotykania się, nawet na chwile z różowowłosą była jeszcze gorsza niż w domu gdzie nie dzieliła nas spora odległość. Wydaje mi się, że wpływ na to miał fakt, że będąc w Londynie miałam świadomość jej obecności w tym samym budynku, czy chociażby możliwość paro sekundowego widzenia jej, lub usłyszenia. A tak pomimo telefonów do dziewczyn nie miałam z nią kontaktu. Ani razu jej nie usłyszałam, a dziewczyny nic o niej nie wspominały.
Na szczęście wreszcie wracaliśmy do Londynu. W stolicy Anglii wylądowaliśmy wieczorem. Chłopaków zatrzymały fanki, a ja nie chciałam na nich czekać, więc zdecydowałam się sama wracać do domu. Zdziwiły mnie słowa Zayna, kiedy na pokaz czule się przytuliliśmy z szerokimi uśmiechami:
- Nie zrób nic głupiego.- szepnął mi do ucha, po czym pocałował mnie we włosy i spojrzał w oczy. I mimo uśmiechu w jego oczach zobaczyłam przygnębienie i troskę.
Spojrzałam na niego pytająco i zmarszczyłam lekko brwi, ale nie odpowiadając odsunął się, dając Liamowi szanse pożegnać się ze mną, a później reszcie. Po pół godzinie od wyjścia z lotniska weszłam do domu.
- Cześć!- przywitałam się z Leigh- Anne i Jesy, które siedziały w salonie.
- Pezz!- powiedziały równo z uśmiechami i wstały, mocno mnie przytulając.
Odwzajemniłam uścisk i lekko uśmiechnęłam.
- Gdzie Jade?- spytałam, smutniejąc, kiedy w trójkę usiadłyśmy na kanapie.- Co?- spojrzałam na nie pytająco, gdy obydwie wymieniły się dziwnymi spojrzeniami.
- Thirlwall kupiła własne mieszkanie i teraz rzadko tu bywa.- odpowiedziała Leigh.
Kolejny krok żebym szybciej "zapomniała"? To pytanie od razu przeszło mi przez myśl, sprawiając ból. Poczułam łzy w oczach. Wyprowadziła się z naszego wspólnego domu, uciekając ode mnie. Czy ona naprawdę sądziła, że przez jej unikanie mnie i tą wyprowadzkę przestane ją kochać?
- Perrie, nie płacz.- czarnowłosa przytuliła mnie, a Jesy bez słowa odwróciła wzrok.
Wtuliłam się nic nie mówiąc w przyjaciółkę i pozwoliłam łzom spływać wzdłuż mojej twarzy. Nie płakałam. Już chyba od czasu naszego rozstania za często to robiłam. Czarnowłosa zaczęła mnie pocieszać, a po jakimś czasie mój telefon zaczął dzwonić. Wyciągnęłam go z kieszeni spodni i po spojrzeniu na ekran przeklęłam pod nosem. Dzwonił Sam. Odebrałam, wycierając jedną dłonią policzki. Nie zdążyłam się, jak zwykle nawet odezwać, a usłyszałam jego rozkazujący ton głosu:
- Masz razem z Malikiem do godziny czasu na przyjście do mojego gabinetu. Mamy ważną sprawę do omówienia.- po tych słowach najzwyczajniej w świecie się rozłączył.
- Cholera!- ponownie przeklęłam.
Nie miałam siły na to spotkanie i dowiadywanie się o kolejnym idiotycznym pomyśle Samuela.
- Co chciał?- spytała do tej pory milcząca Jesy.
- Mam z Zaynem do niego przyjść. Znowu coś wymyślił.- odpowiedziałam, pisząc jednocześnie wiadomość do Mulata.
Żadna z nich nic nie odpowiedziała, a za to poczułam pocieszające pocieranie dłonią Leigh na ramieniu. Nie zareagowałam w jakikolwiek sposób, tylko wstałam po wysłaniu SMS- a i wyszłam z domu, mówiąc krótkie "Pa!" do dziewczyn.
Nie śpiesząc się poszłam pod wieżowiec, w którym znajdował się między innymi gabinet Sama, a pod budynkiem spotkałam Malika dopalającego papierosa. Wspólnie weszliśmy do środka i udaliśmy się do odpowiedniego pomieszczenia.
- O co chodzi?- zapytał brązowooki od razu po wejściu.
- Czas na kolejny krok w waszym związku.- powiedział nasz menadżer poważnym tonem głosu.
- To znaczy?- spytałam, czując, jak kolana mi z nerwów miękną.
- Zamieszkacie razem.- odpowiedział i zapadła grobowa cisza pomiędzy nami na kilka minut.
- Nie.- pokręciłam głową i zaśmiałam się nerwowo z nadmiaru emocji, po czym stamtąd wybiegłam.
Słyszałam przez chwile wołanie Zayna, ale nie zwracałam na nie uwagi, więc najwyraźniej sobie odpuścił. Drogę do domu przebiegłam z zamazanym widokiem przez łzy. Wleciałam na korytarz, trzaskając za sobą drzwiami i mijając zdziwione dziewczyny dalej siedzące w salonie pobiegłam do swojego pokoju zakluczając się. Za dużo wszystkiego działo się w moim życiu. Zsunęłam się po ścianie na podłogę, wyładowując się przez płacz. Miałam wrażenie jakby wszystko, co przez ostatnie blisko cztery miesiące się wydarzyło przez tą pierdoloną ustawkę było jakimś koszmarem. Wszystko po kolei się jebało, a ja nie wiedziałam, jak poradzić sobie z tym wszystkim. Nie wiedziałam, czy w ogóle sobie kiedykolwiek poradzę.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pezz.. Ja cie tylko proszę nie denerwuj się na mnie za końcówkę i ostatnie zdanie w perspektywie Zayna, które teraz może wzbudzać dodatkowe emocje, a później wyjaśnić, o co chodzi. Myślę, że przyzwyczaiłaś się, że w moich opowiadaniach musi się coś dziać, więc to jest taka zapowiedź tego, co się wydarzy. Tak poza tym, co powiesz na przeprowadzkę Jade i prawdopodobną (?) przeprowadzkę Zayna i Pers do jednego mieszkania? A o kolejnym Larrym i ich pomocy? No i o zachowaniu Perrie? Rozumiesz postępowanie wszystkich bohaterów?
Wiesz, że swoimi komentarzami mnie rozwalasz i wprost uwielbiam je czytać? Tak jest przy każdym, ale przy ostatnim to pobiłaś sama siebie. Po pierwsze po raz kolejny pobiłaś rekord jego długości, a po drugie zdaniem, że jesteś ciekawa, czy kiedykolwiek napiszesz dłuższy komentarz niż rozdział, który komentujesz. U mnie, jeśli dalej będziesz pisać takie zajebiście długie i przepełnione emocjami opinie niedługo ci się to uda :D I naprawdę nie miałabym nic przeciwko :D Bo szczerze ty jesteś jedyną komentująca tego bloga i dzięki tobie mam motywacje do prowadzenia go. I to ja ci powinnam za to i wiele innych rzeczy podziękować, a nie ty mi. Według mnie nie zrobiłam dla ciebie żadnej rzeczy, za którą mogłabyś być mi wdzięczna. No, poza rozchwianiem emocjonalnym :D
ILYSM, Skarbie <3 Czekam na twój komentarz (oby dłuższy niż poprzedni haha :D)
Do napisania!

6 komentarzy:

  1. Dopiero zaczelam czytac tego bloga i nie moge sie doczekac nastepnego rozdzialu :-)
    Dawaj NEXT :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy następny rozdział nie moge się doczekać !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział cudowny. Przepraszam że dopiero teraz komentuje ale dopiero wróciłam z koloni. Przepraszam za krótki komentarz ,ale niestety nie mam dużo czasu.
    Nati!!:)

    OdpowiedzUsuń
  4. cudowny rozdział, świetnie piszesz i mam nadzieje że ich problemy się rozwiążą
    +zapraszam: http://badbritish-fanfiction.blogspot.com/
    http://oblivion-harrystyles-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej ponownie :D
    Albo cześć. O! Tak brzmi lepiej. jakieś urozmaicenie dzisiaj, haha xD
    Nie wiem, czy tak jak napisałam przed chwila w komentarzu na twoim poprzednim blogu wyrobię się w pół godziny, no ale... Haha nieee. Nic xD
    Mam się powtarzać z tym, dlaczego tak długo nie komentowałam i tyle czasu musiałaś czekać i w ogóle? Bo napisałam to na blogu o Steph i Harrym przy dwóch rozdziałach i sądzę, że chyba nie ma sensu się powtarzać... :)
    No chyba, że chcesz to w komentarzu pod następnym rozdziałem to napiszę xD Haha xD
    No a teraz myślę, że mogę zacząć moje jakże powalone wywody dotyczące rozdziału. Od razu zaznaczam, że pewnie nawet nie będę wiedziała co piszę xD Dopiero później sie skapne jak udostępnie ten komentarz i go przeczytam. Tak. Wiem. Mądra ja xD
    No więc...
    Może tak spróbuje po kolei żeby sie jakoś tam nie pogubić O.o
    Złączę notkę z rozdziałem, to jakoś to pewnie wyjdzie xD
    Jak widzę zdecydowałaś się w końcu do mojej nazwy, czy z każdym rozdziałem i nową notką będę nazywana inaczej? Haha bo ja nadal nie mogę się zdecydować co do cb xD Obie nazwy są boskie i chyba trzeba ci będzie wymyślić trzecią xD
    Mam się nie denerwować za końcówkę. Wybacz ale sie kurwa nie da. Ja nie wierzę, że Jade sie kurwa wyprowadziła! No jak?! Ja się pytam jak?! Jak ona mogła to zrobić Perrie? Przecież wie, jak bardzo ona ją kocha... Ja rozumiem, że Jade chodzi o to, żeby Pezz jak najszybciej o niej zapomniała i w ogóle, no ale... Nie. To co zorbiła jest już szczytem wszystkiego. Jade zachowuje sie teraz tak, jakby to, co było między nią a Pezz w ogóle się dla niej nie liczyło i nigdy w życiu jej to nawet nie interesowało. Może to i przykre itd. ale no tak to teraz własnie wygląda. Przynajmniej z mojej perspektywy.
    Mam się nie denerwować też za ostatnie zdanie Zayna. Hmm... No tu już będzie o wiele prościej, bo przy nim jakoś tak mniej to wszystko mnie złości. Zayn... Tak. On jest głupi. I to bardzo. Uwierzył Perrie, no ale to jest zrozumiałe. Chce dla niej jak najlepiej. No ale z czasem i tak wszystko wyjdzie i kurde tak. Zayn będzie się uważał za jeszcze większego debila niż jest teraz. Bo to jest Zayn xD
    No i tak. Ja mam nadzieję, że to wszystko w końcu się wyjaśni o co w tym wszystkim chodzi... :)
    Taaak. Jestem już przyzwyczajona do twoich głupot w rozdziałach w postaci zabijania mnie poprzez gnębienie i robieniu krzywdy Zaynowi, no ale to i tak wychodzi z tego potem niezły spojler za co dziękuję :D
    Czuję się zaszczycona spojlerami xD
    Co do przeprowadzki Jade to już się chyba dość jasno wyraziłam a co do "rzekomej przeprowadzi" Zayna i Perrie... Sam zgłupiał. Do reszty. Ale nie. Sorry. Przecież on i tak jest głupi. O Boże... Sama mieszam sie ze sobą xD Ale to i tak nie zmienia faktu, że ja się nie zgadzam! Nie wiem dlaczego, ale nie chcę, żeby to wszystko między nimi szło aż tak daleko. Boję się, że ty naprawdę ich tutaj złączysz w całość, idk moze że Zayn sie w niej zakocha, albo Perrie coś odwali... Idk. Ale ja nie chcę, żeby oni byli razem! Nie chcę... Nie wiem czemu... O.o
    Oooo no i teraz sie zacznie!
    LARRY!
    No co ja mogę o nich powiedzieć... SŁODZIAKI! Boze oni tak zajebiście im pomogli! Nie dość, że sprawili przysługę Perrie i Zaynowi, to jeszcze oni sami mieli z tego niemałą uciechę. Widać było po ich akcji w windzie a potem przemieszczeniu się i jak mniemam, igraszkach w pokoju które na pewno zajebiście się skończyły ^^
    Haha nie no ogólnie to ja jestem bardzo pozytywnie zaskoczona tym fragmentem i zdecydowanie jest on moim ulubionym w tym rozdziale xD
    Moim zdaniem zachowali się po przyjacielsku mając przy tym ogromną korzyść dla siebie. Super tylko, że Sam się nie spostrzegł, że tak właśnie zrobili, bo chyba głowy by im tak pourywał O.O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Perrie... Co myślę o jej zachowaniu? Jest głupia. I tyle. Nie powinna sie ciąć bo tylko robi sobie problemy... Jeszcze reporterzy to zauważą i będzie przypał... Kurcze no ale z jednej strony ją rozumiem. Tęskni za Jade i ewidentnie pokazuje jej, że jest przybita po rozstaniu, no ale to i tak nic nie daje. Szkoda mi jej :c
      A co do zachowań wszystkich bohaterów... Tak. Myślę, że na razie wszystkich ich po kolei ogarniam. Nie gubię się i jest super :D
      I wiesz jak kurewsko jest mi miło z fakty, że podoba ci sie to co pisze? Bo moje komentarze na serio są pojebane i nie ma co tutaj tego ukrywać...
      Fajnie by było napisać kiedyś komentarz dłuższy niż rozdział, ale nie ukrywam, że to byłoby dziwne. Miałabym wtedy w sobie więcej emocji niż w ogóle przedstawia je rozdział haha xD
      No i w ogóle to staram się. Ja cholernie się staram, żeby te moje komentarze były udane i w ogóle... No ale jak widać i tak potrafie wszystko zjebać. Niestety :/
      Ale jak słyszę, że mimo to daję ci motywację to cholernie się z tego powodu cieszę :D
      No i co więcej...
      Rozdział jest zajebisty, ale ty i tak dobrze o tym wiesz xD
      Nie będę cię już więcej zanudzać :)
      Ten komentarz raczej nie będzie taki długi jak poprzedni no ale... :c
      Czekam już na kolejny <3
      ILYSM <3
      Na zawsze Twoja,
      @LoveWithHarold

      P.S. To już dopisuje po nieudanej próbie opublikowanie (znowu)
      I cofam swoje słowa. Chyba ten rozdział będzie jednak tak samo długi jak tamten, albo nawet dłuższy, bo kiedy kliknęłam "Opublikuj" wyskoczył mi limit dopuszczalnych znaków i nie mogłam go dodać O.O
      Dlatego znowu pisze dokończenie w odpowiedzi...
      Ej no...
      Ale on nie wydawał się aż taki długi... O.O

      Usuń