czwartek, 10 lipca 2014

Rozdział 6

Zayn

Cały dzień przesiedziałem w pokoju, a nocą ciągle się budziłem. Wszystko mnie bolało, a jak widziałem wieczorem przed prysznicem w lustrze wyglądałem, jak żywy worek treningowy. Na moim tułowiu siniak nachodził na siniak. Jeszcze nigdy w życiu, nawet w czasach szkolnych gdzie często brałem udział w bójkach nie wyglądałem tak okropnie, ani nie czułem takiego bólu, żeby ciężko mi było się ruszać.
Myślałem o tym, co się stało i uznałem, że sam sobie byłem winien. To nie wina chłopaków, bo powiedzieli za dużo w towarzystwie Samuela, a moja, bo złamałem zakaz. Gdybym poczekał jeszcze kilka dni odpuściliby temat mojego "związku" z Perrie i uwierzyliby w niego oraz zaakceptowali. To ja głupi nie wytrzymałem i wszystko wypaplałem, choć zdawałem sobie sprawę, że słono za to zapłacę. Sam dał mi w pełni zasłużoną nauczkę i teraz musiałem to przecierpieć oraz nie popełnić po raz kolejny tego samego błędu i posłuchać naszego menadżera odnośnie trzymania gęby na kłódkę.
Rankiem, uważając na swoje ruchy zszedłem na dół do kuchni. Otworzyłem jedną z szuflad, z której wyciągnąłem pudełko z tabletkami przeciwbólowymi i połknąłem dwie.
- Po co ci te tabletki z samego rana?- usłyszałem Liama, a kiedy zaskoczony spojrzałem w jego stronę zobaczyłem, że opiera się z założonymi rękami o framugę drzwi.
- Głowa mnie boli. Zresztą nie muszę ci się tłumaczyć.- odpowiedziałem i chciałem go wyminąć, ale mnie zatrzymał.
- A ja sądzę inaczej. Powiedz, jak wczorajsza rozmowa z Samem?- chwycił mnie za ramie, zatrzymując gwałtownie, na co syknąłem cicho i spiąłem wszystkie mięśnie.- Co jest?- automatycznie mnie puścił i spytał z troską.
- Nic.- skłamałem i poszedłem do siebie.
Chwyciłem za telefon, który zabrzęczał na szafce nocnej, informując o nowym SMS- ie, w momencie gdy zamknąłem za sobą drzwi i odczytałem informacje od Samuela, że tego dnia i przez najbliższe kilka dni miałem się nie spotykać z Pezz. Do tego dał nam nagle kilkanaście dni wolnego, odwołując wszystko, co mieliśmy zaplanowane. Wiedział, co zrobić, żeby pobicie nie wyszło na jaw.
Udałem się do łazienki, by się ogarnąć. Gdy zakładałem bluzkę przez głowę drzwi się otworzyły.
- Prze.. O, cholera! Zayn, co ci się stało?!- Louis podniósł głos, a ja spanikowany zasłoniłem mocno poobijane części ciała.
- Nie drzyj się. Kilku siniaków nigdy nie widziałeś?- spytałem, zaprzeczając sam sobie, bo przecież doskonale zdawałem sobie sprawę, że to nie tylko kilka zwykłych siniaków.
- Chyba sam sobie nie wierzysz. Kto cie pobił?- mimo mojej prośby dalej nie schodził z tonu zaskoczony i zmartwiony.
- O co chodzi, Lou?- obok swojego chłopaka znalazł się Harry, marszcząc brwi w zastanowieniu i tuląc go od tylu położył głowę na jego ramieniu.
- Zayna ktoś pobił, ale udaje idiotę i nie chce powiedzieć kto.- odpowiedział, a zaskoczony Hazza spojrzał na mnie pytająco.
- Nie wasza sprawa. Odwalcie się.- powiedziałem szorstko, wymijając Larry'ego.
- Sam?- usłyszałem za sobą pytanie Louisa, na co przystanąłem w połowie drogi do swojego pokoju, nie odwracając się w ich stronę. Strach w tamtej chwili przejął kontrole nad moim umysłem. Nie mogłem im przyznać racji.
- Powiedziałem, że to nie wasza sprawa.- powtórzyłem, nie zmieniając tonu głosu.
- Tak samo mówiłeś, kiedy ci nabił limo pod okiem.- przypomniał.
Nie odpowiedziałem nic, tylko poszedłem do swojego pokoju i się zakluczyłem, aby nie próbowali kontynuować tej rozmowy. Bałem się, co by mogło się wydarzyć, jakbym złamał jeszcze jeden zakaz, więc wolałem uciec od tematu. W ten sposób oni mieli tylko domysły, a nie mając pewności nie mogli nic zrobić. Poza tym, gdybym im się przyznał, to winę wzięliby na siebie, bo mnie wydali, a nie było to prawdą. Jak już mówiłem, gdybym siedział cicho nic by się nie wydarzyło.

Leigh- Anne

Byłam w szoku na wieść o zerwaniu Pade. No przecież to nie mogła być prawda. Pers i Jade za bardzo się kochały i do siebie pasowały. Fakt, ta ustawka mocno pokomplikowała w ich życiu, ale rozstanie? W głowie mi się to nie mieściło. Do tego widok cierpiącej i obwiniającej się Pezz bolał. I bez tego nie miała łatwo, a Thirlwall zamiast jej pomóc, to z nią zerwała. Rozumiałam, że ona też miała ciężko, ale dlaczego wybrała najgorsze z możliwych rozwiązań?
Blondynka po ponad godzinie płakania zasnęła, dlatego zostawiłam ją samą w pokoju, wcześniej okrywając kocem i zeszłam na dół gdzie Jesy rozmawiała z Jade.
- Możesz mi wyjaśnić, jak mogłaś wpaść na tak głupi pomysł i zerwać z Perrie? Co ci strzeliło do głowy? Pomyślałaś o niej?- może trochę za bardzo na nią naskoczyłam, ale nie umiałam się powstrzymać, gdy sprawiała wrażenie jakby jej to w ogóle nie ruszało i zachowywała się jak zawsze.
- Co? Jak to zerwałaś? Dlaczego?- Jessica zaskoczona na nią spojrzała. A więc nawet się nie przyznała? Zgłupiałam. Co z nią się stało?
- Przemyślałam wszystko. Tak będzie lepiej i Pers w końcu to zrozumie. Ona będzie mogła bez przeszkód udawać związek z Zaynem, a ja nie będę się temu przypatrywać z boku, zastanawiając się, czemu to nie ja jestem na jego miejscu, kiedy chodzą za ręce, albo się całują.- wytłumaczyła.
- Czyli zazdrość wzięła górę? Nie myślałam, że zachowasz się tak głupio. Powinnaś jej ufać i wspierać, a nie zostawiać. Ona ci ufała i chciała przejść przez to razem, bo wiedziała, że dla ciebie to też nie jest łatwa sprawa. Bo pomimo, że przy mediach udawała miłość do Zayna, to wracała do domu i to tobie posyłała spojrzenia pełne miłości, tobie ją wyznawała, udowadniając, że tylko ciebie kocha. Dlatego, pytam się po cholerę to zrobiłaś?!- zbulwersowałam się, podnosząc lekko głos.
- Minie jej. I wyjdzie nam to na dobre.- odpowiedziała, spuszczając głowę.
- A czy tobie od tak minęłaby miłość do kogoś, kogo byś kochała całym sercem i jeszcze ta osoba opuściłaby cie w najgorszym momencie?- spytałam, na co Jesy skarciła mnie spojrzeniem- A, zresztą!- machnęłam ręką.- To twoja decyzja, ale żebyś jej później nie żałowała.
- Pinnock!- syknęła Jesy ostrzegawczo.- Jade, to wasza sprawa, a my nie mamy prawa się wtrącać. Chodź, Leigh!- brunetka pociągnęła mnie za nadgarstek w stronę kuchni.
- Co?- spytałam, splątując ręce na wysokości klatki piersiowej, kiedy mnie puściła i spojrzała niezadowolona.
- Nie uważasz, że przegięłaś? Obie są naszymi przyjaciółkami i powinnyśmy je obie wspierać, nawet jeśli jedna z nich podjęła głupią decyzje. A ty najzwyczajniej w świecie na nią naskoczyłaś!
- A miałam wybór?! Nie widziałaś Perrie. Ona przez nią cierpi i się obwinia. Musiałam jej uświadomić, że zrobiła najgorszą rzecz jaką mogła.
- Nie, właśnie nie! Powinnaś być bezstronna, bo nie tylko Pezz to boli, ale również Jade jakbyś nie zauważyła. To ich życie i tylko one mogą sobie wytykać błędy.
Westchnęłam, z trudem przyznając jej racje. Niepotrzebnie dałam się ponieść emocjom. Nie zmieniło to jednak mojego zdania, że różowowłosa zachowała się głupio. I nie zamierzałam cofać swoich słów oraz jej przepraszać.

Louis

- Czekaj!- zatrzymałem swojego chłopaka, gdy nie chciał odpuścić Malikowi rozmowy i chciał iść do niego, kiedy Zayn poszedł do swojego pokoju.- Nie słyszałeś przekręcanego klucza? Zamknął się i nam nie otworzy.
- I tak po prostu mamy mu odpuścić? To jest poważna sprawa.- zbulwersował się.
- Wiem, ale porozmawiamy z nim razem z resztą, jak wyjdzie. Dobijanie się do niego nie ma sensu.- odparłem, zastanawiając się, czy to naprawdę Samuel mógł pobić Mulata, czy też nasz przyjaciel komuś się naraził. W końcu nie odpowiedział na moje pytanie, a je zignorował. Stąd mogłem mieć podejrzenia do obydwu opcji, aczkolwiek ta druga wydawała mi się mniej prawdopodobna. No, bo komu on mógł się narazić? Odkąd staliśmy się sławni przyjaźniliśmy się tylko z dziewczynami, a jeśli chodzi o kolegów, to mieliśmy ich garstkę, choć w sumie kontakt z nimi był równy kilku rozmów telefonicznych rocznie, więc nie wiem, czy mogłem określić nasze relacje mianem koleżeństwa. No, a przecież z rodziną by się nie bił. Albo poprawka, nikt z rodziny by go nie pobił.
- O czym porozmawiacie z resztą?- ze swojego pokoju wyszedł Niall.
- O Maliku.- odpowiedział Hazza i w trójkę zaczęliśmy iść na dół.
- A co zrobił?
- Raczej kto, co jemu zrobił. Ktoś go pobił.
Blondyn przystanął w miejscu i patrzył na nas zdziwiony.
- Niby kto i za co?- spytał zszokowany.
- Właśnie o tym chcemy z nim porozmawiać razem z tobą i Liamem, bo jak my sami się go spytaliśmy, to zamknął się w pokoju.- wytłumaczyłem.
- Ja go dzisiaj przyłapałem na braniu tabletek przeciwbólowych, ale nie chciał powiedzieć, po co mu one. Nie myślałem, że tu chodzi o pobicie.- za sobą usłyszałem zmartwionego Li.
- Myślicie, że to Sam? W końcu raz go już uderzył. A jeszcze dowiedział się, że my wiemy o ustawce.- spytał Niall.
- Obawiam się, że tak. Ale pewności nie możemy mieć, jeśli Zayn tego nie powie.- odpowiedziałem.

Perrie

Obudziłam się następnego dnia rano w pokoju Leigh- Anne. Po spojrzeniu na zegarek zdziwiłam się, że o tak wczesnej porze, bo zaledwie siódmej rano ja już nie spałam. Na drugim krańcu łóżka zobaczyłam śpiącą Leigh, więc po cichu wstałam i poszłam do mojego wspólnego z Jade pokoju, aby zabrać świeże ciuchy.
Po wejściu do pokoju przeżyłam niemiłą niespodziankę, kiedy zobaczyłam różowowłosą, która zamiast spać, jak to miałam na to nadzieje leżała na łóżku i wpatrywała się w sufit. Jej widok sprawił zakłucie w sercu i łzy w oczach, dlatego spuściłam głowę i bez słowa podeszłam do szafy. Wyciągnęłam potrzebne ubrania i zabrałam kosmetyczkę, żeby móc zrobić sobie makijaż, po czym skierowałam się do drzwi, czując na sobie wzrok mojej byłej dziewczyny.
- Pezz..- zaczęła, zatrzymując mnie z dłonią na klamce- Nie musimy się do siebie nie odzywać, tylko dlatego, bo nie jesteśmy już ze sobą. Dalej możemy się przyjaźnić.
- Przez rok udawałam przyjaźń z tobą, ukrywając naszą miłość, teraz będę udawać przyjaźń z tobą, ukrywając, że między nami nic nie ma. Sama wszystko skreśliłaś.- stwierdziłam, starając się powstrzymać łzy przed spłynięciem po policzkach.
- Nasza miłość dalej istnieje. Tylko za dużo rzeczy w niej namieszało i nie możemy już jej rozwijać. W końcu zrozumiesz, że słusznie zrobiłam, bo tylko taki jest sposób, aby żadna z nas nie cierpiała.- pokręciłam głową i wyszłam nie odpowiadając.
Jak ona mogła tak powiedzieć? Nie rozumiałam tego. Przecież ja właśnie wtedy bardziej cierpiałam niż przed zerwaniem. Za dużo wszystkiego. Nie powstrzymałam się i zaraz po wejściu do łazienki wybuchnęłam płaczem.

Harry

Dopiero wieczorem Zayn wyszedł ze swojego pokoju. Chciał bez słowa przejść przez salon, w którym byliśmy i pójść do kuchni, ale Liam go zatrzymał, każąc usiąść, bo chcieliśmy z nim porozmawiać.
- O co wam chodzi?- zapytał zrezygnowanym głosem, gdy nie udało mu się przegadać Li i sobie pójść.
- Wiesz, o co i nie udawaj idioty.- odpowiedziałem, zauważając, jak zaciska usta i się spina. Zmarszczyłem brwi ze zdziwienia. Czy on się bał?
Odwrócił głowę i nie patrząc na nas odparł:
- W takim razie nie mamy, po co rozmawiać. I tak wam nic nie powiem.
- Malik, do cholery!- zirytował się Niall- Kto cie pobił? Martwimy się, więc z łaski swojej nam to wyjaśnij!
- Ale tu nie ma nic do wyjaśniania. Zasłużyłem sobie i koniec tematu. Nie mam zamiaru z nikim rozmawiać.- obruszył się zdenerwowany.
- W ten sposób nie damy tobie spokoju.- wtrącił Louis- Po prostu powiedz, co się stało i kto to zrobił, a nie zachowuj się jak przedszkolak.
- Sam to zrobił i znowu kazał ci być cicho?- spytał Liam, nie dając mu szansy się odezwać.
- Nie, nie Sam. I dajcie spokój.- powiedział i wstał z miejsca, wychodząc z salonu.
Nie miałem zamiaru mu odpuścić, zwłaszcza, że poznałem, że próbował skłamać i zanim Lou zdążył mnie zatrzymać poszedłem za nim, zatrzymując za ramie w korytarzu.
- Nie umiesz kłamać. Nie w stosunku do nas. Za dobrze cie znamy. Czemu on to zrobił? Przez nasze wygadanie się?- zapytałem, uznając to za bardzo prawdopodobną wersje.
- Przecież powiedziałem, że to tylko i wyłącznie moja wina. Sam sobie zasłużyłem.- odpowiedział, nie zaprzeczając, dlatego uznałem, że słusznie z Lou, Liamem i Niallem myślałem.
- A co ty niby takiego zrobiłeś, aby go wkurzyć i skłonić do takiego czegoś?- nie rozumiałem jego toku myślenia, a on na chwile zamilkł.
- Złamałem zakaz i teraz, kurwa też to robię.- powiedział i sam nie wiedziałem, czy miał więcej złości, czy strachu w swoim głosie.
Spojrzałem zaskoczony na chłopaków stojących za mną, a następnie na wchodzącego po schodach Mulata. Nie mogłem uwierzyć, że temu skurwysynowi udało się wmówić winę Zaynowi za to, co mu zrobił. Przecież Malik do uległych i słabych nie należał, więc jak bardzo musiał go zastraszyć? Cholera, to była chora sytuacja i nie zapowiadało się, że szybko minie.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Vicky (naprawdę dużo tych ksywek mi podałaś, kto ci tyle wymyślił?) zrozumiałaś choć w najmniejszym stopniu Jade? I jak myślisz, jeśli Zayn znowu został zmuszony przez chłopaków do powiedzenia prawdy, to Sam się o tym dowie? I w ogóle, co powiesz na wieść, że Zayn wziął winę na siebie? Spodziewałaś się tego? Obym cie po raz kolejny zaskoczyła, kochanie bo uwielbiam te twoje przepełnione emocjami komentarze :D I odpowiadając na twoje pytanie. Tak, ostatnim komentarzem pobiłaś rekord i stwierdzam, że ten był najdłuższym jaki w życiu dostałam :) W dodatku były to dwa komentarze. Nawet nie wiesz jaki miałam zaciesz, jak je zobaczyłam :D No nic.. Czekam na opinie odnośnie szóstki.
P.S. Pod twoim wpływem coraz bardziej zaczęłam się rozpisywać w notkach :) Do napisania!

2 komentarze:

  1. Hej Kochanie <3
    Dzisiaj niestety od razu zapowiadam, że ten komentarz może w ogóle nie dorównywać tym poprzednim, które pisałam. Może być krótszy, bo mam dosłownie tylko chwile, żeby go napisać i udostępnić. Rozdział czytałam wczoraj o 1 w nocy i na prawdę nie byłam w stanie nic z siebie wydusić, a dokładniej to wystukać, dlatego też komentarza nie było. Bo po prostu nienawidzę wypisywać swoich emocji na telefonie, bo jest to nadzwyczaj bardzo uciążliwe. A teraz mam tylko chwilę, i to dosłownie, bo zaraz jadę z rodzicami na weekend na działkę i niestety, ale wrócę dopiero w niedzielę w nocy i komentarz pojawiłby się dopiero w poniedziałek, czego normalnie ja bym nie zniosła, bo po przeczytaniu tego rozdziału nie mogłam spać myśląc, że nie będę w stanie udzielić się tutaj z moimi cholernymi emocjami! Boże... Irytuję samą siebie... Przepraszam i może przejdę teraz do rozdziału :)
    Dzisiaj spróbuję zacząć po kolei tak, żeby się nie pogubić i w ogóle xD Oczywiście co by to było, gdybym nie rozpoczęła tego wszystkiego od kilku zdań dotyczących mojego głównego bohatera xD No więc... Zayn. Jak czytałam to wszystko i jak wyobraziłam sobie to, jak w tej chwili wygląda jego ciało, to normalnie miałam łzy w oczach. Jeszcze brani tych środków przeciwbólowych, ból przy każdym nawet najmniejszym ruchu... Nadal jestem w szoku, że uszedł z tego wszystkiego cało i Sam z tymi ludźmi nie połamali go w niektórych miejscach... To, że chłopaki się tego wszystkiego domyślą, to się spodziewałam i nie zrobiło mi to na mnie żadnej rewelacji, kiedy go tak o wszystko wypytywali uparcie twierdząc, że mają rację. Tego akurat się spodziewałam, ale nie spodziewałam się natomiast reakcji Zayna. Cholera co on wyprawia do kurwy nędzy?! Nie pojmuję go... Jego wina?! Jakim kurwa cudem?! Przecież on nic nie zrobił... Nic nie powiedział. Ja myślę, ze po prostu takie myśli przeszły mu przez głowę i ubzdurał sobie, że weźmie to wszystko na siebie i że to wszystko to jest jego wina, bo po prostu się boi. Chłopak się boi i jest przerażony tym, co Sam może mu jeszcze zrobić. Przynajmniej nie chce przechodzić tego samego jeszcze raz, ale kiedy chłopaki jednak się o tym dowiadują, jego znowu nachodzą myśli, że Sam się o tym dowie i znowu go zleją, tylko tym razem o wiele bardziej, czego naturalnie w świecie wiesz, że nie zniosę! O.O Ale osobiście uważam, że nieee... Sam się CHYBA o niczym nie dowie, bo chłopaki po ostatniej sytuacji na pewno będą ostrożniejsi. Chociaż może całkowicie przez przypadek wszystko się wyda. Serio nie mam pojęcia. Mam jednak nadzieję, ze wszystko będzie okej i Sam się o niczym nie dowie, bo aż boję się myśleć, co będzie dalej... O.O A co do Perrie i reszty dziewczyn. No Pezz to ja się wcale nie dziwię. Serio. A Jade to ja raz rozumiem, a raz totalnie nie. Teraz np. mam mieszane uczucia. Zerwała, bo tak będzie lepiej? Niby tak, bo Perrie po jakimś czasie zapomni, bo wdroży się w udawanie związku z Zaynem, ale z drugiej strony... To jest ciężki okres zarówno dla Jade jak i dla Perrie. Jak się kochają, to powinny się wspierać, a nie jeszcze nawzajem dołować. Zirytowało mnie to, że Jade zaproponowała Perrie przyjaźń. Po tym co jej zrobiła? Przecież to było pewne, że Pezz nie będzie do tego idealnie nastawiona. Będzie udawać. I tyle. No bo co innego. W tym wypadku nie ma wyboru. Po prostu musi... Ale za to cholernie spodobała mi się postawa Leigh. Widać, ze zależy jej na tym, żeby dziewczyny się pogodziły i twierdzi, że przyjaźń jest najważniejsza. Jak czytałam jej ten cały bulwers, to aż miałam banana na twarzy. Dobrze zrobiła. Ale z drugiej strony... Jesy też ma rację... Dziewczyny powinny to ustalić między sobą. Ale jak widać Perrie chce, a Jade nie. No i dupa...
    Heh no i co więcej... A! Zapomniałabym!
    LARRY!
    Boże wiesz jak ja się cieszyłam i jak szeroki miałam uśmiech na twarzy, kiedy Harry wszedł do tej łazienki i przytulił Loui'ego od tyłu. Aww... To było takie słodkie *.* Taka mała chwila a jak cholernie cieszy <3
    No i co więcej...
    Rozdział genialny! Bardzo mi się podobał i chcę już kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. (dokończenie)
      Co do twoich pytań, to mam nadzieję, że udzieliłam na nie chociaż w minimalnym stopniu odpowiedzi :) Oczywiście tym durnym zachowaniem Zayna całkowicie mnie zaskoczyłaś, bo na serio się tego nie spodziewałam O.O A co do ilości moich ksywek, o ile tak to w ogóle można nazwać xD Wymyśla je każdy na poczekaniu. A to na TT, a to ktoś na blogu coś rzuci, a to w szkole czasami drą się na mnie przez korytarz Directionerka albo Perrie... Naprawdę ja już tego wszystkiego nie ogarniam xD Każdy mówi inaczej, więc w sumie jest z czego wybierać, haha xD Ostatnio wszyscy uparli się na Zayna i ciągle z nim coś wymyślają, albo typowo lecą z LoveWithHarold i Perrie xD Przyzwyczaiłam się już. I powiem ci, że w domu to tak dziwnie, jak wracam np. ze szkoły i po tych wszystkich nazwach rodzice normalnie mówią do mnie Marta xD Tak inaczej :P
      No ale co więcej... Tym rozdziałem na pewno nie pobiłam rekordu, bo pisałam wszystko prawie, że w jednej linii i się na serio śpieszyłam (pisze to już prawie 20 minut xD), haha xD
      Rozdział bodajże 21 jak dobrze pamiętam na blogu o Steph, Harrym i ciężarnej Jaesy (xD) to skomentuję dopiero w poniedziałek, bo niestety tak jak mówiłam, nie będę miała neta na weekend :)
      Piszę żebyś wiesz... Nie pomyślała, że cię olewam, czy coś xD Haha sorry, odwala mi xD
      No i chyba to tyle... Nie będę cię już więcej zanudzać :)
      Do następnego Skarbie <3
      Kocham Cię <3
      Na zawsze twoja @LoveWithHarold

      P.S. Taaaak... Piszę z anonima, bo nie mam nawet czasu logować się na bloggera xD
      + dziękuję za komentarz u mnie pod ostatnim rozdziałem. Aww... To jest taki miłe <3 I tak. Mam mnóstwo rzeczy za które mogę ci dziękować, bo z każdą chwilą przyprawiasz mnie o tyle emocji, że normalnie masakra! O.O
      Ryczę, po chwili się śmieję, za chwilę znowu ryczę, i po chwili krzyczę "AWWW..." bo jest Larry. To nie jest normalne xD Hahaha :D
      A! I cholernie się cieszę, ze zaczynasz pisać tak długie notki pod rozdziałem. Jeszcze jak tak jestem JA! Taka moja skromna osoba... xD No to tym bardziej xD Hahaha nie no żartuje. Super, bo widzę, że moje wypociny się komuś podobają. Czasami się zastanawiałam, czy jest sens wypisywać aż tyle rzeczy w komentarzu. Ale nie potrafię tego wszystkiego skrócić O.O
      Zastanawiam się, czy kiedyś napiszę komentarz dłuższy niż rozdział, który będę komentować xD
      HAHAHA <3
      Doba. Kończę już xD
      Buziaki :**
      ILYSM <3

      P.S. 2
      To już dopisuję po tym jak chciałam to udostępnić. Jednak to będzie najdłuższy komentarz. Kiedy kliknęłam opublikuj wyskoczyła mi informacja, że komentarz jest za długi O.O
      Tego to się całkowicie nie spodziewałam O.O

      Usuń