niedziela, 6 lipca 2014

Rozdział 3

Zayn

Przez następne dwa dni rankiem razem z Pers mieliśmy spotkania z Samem, podczas których mówił nam gdzie mieliśmy wyjść, a południa i wieczory razem z chłopakami pracowaliśmy. Do tej pory więcej Sam nie podniósł na mnie ręki, choć w sumie ja mu się nie narażałem. Nie protestowałem na nic, co wymyślił, a posłusznie to wykonywałem. Aczkolwiek musiałem zaciskać zęby, aby bezmyślnie nic nie powiedzieć. Nie chciałem, aby moje ciało zdobiły kolejne siniaki. I z tym jednym chłopacy nie dawali mi spokoju i kiedy tylko mogli, to próbowali się dowiedzieć, co się stało, że go miałem. Całe szczęście Perrie codziennie pomagała mi go zamaskować, więc nie miałem nikogo więcej do zbywania.
Co do naszej ustawki, to niestety musiałem Samowi przyznać racje. Prawie od razu po potwierdzenia naszego "związku" wzrosło zainteresowanie zespołami, a nas fani zaczęli określać słowem "Zerrie". Dalej nie byłem z tego zadowolony i mi to przeszkadzało, ale nic nie mogłem zrobić. Zacząłem się pocieszać myślą, że oboje z Pezz wiedzieliśmy, że łączy nas tylko przyjaźń i ona naprawdę była zajęta, co ułatwiało mi dostosowanie się do tej całej szopki wokół nas.
- Malik!- krzyk Harry'ego z góry i po chwili jego zbieganie po schodach wyrwało mnie z zamyśleń.
- Co się drzesz?- spojrzałem na niego pytająco, upijając przy tym poranną kawę.
- Co to ma być?- podstawił mi pod nos swój telefon z otwartą stroną jakiegoś portalu plotkarskiego, na której były opisane moje niby głębokie relacje z Pers wraz ze zdjęciami z naszych spotkań.
- Serio wchodzisz na takie strony?- spytałem zdziwiony, czym zezłościłem Hazze.
- Nie wszedłbym, gdyby na Twiterze nie zaczęto się rozpisywać o twoim związku z Perrie.- wytłumaczył, nie kryjąc złości.
- To masz odpowiedź na swoje pytanie.- wypaliłem, nie zwracając uwagi na jego zdenerwowanie.
- Nie wkurzaj mnie, Zayn. Po co to wszystko? Pers to nasza przyjaciółka i nie uwierzę, że się w niej zakochałeś. Nie zapomniałbyś tak szybko o Kate.
- To uwierz i nie mieszaj w to Kate. Jej już nie ma i koniec.- niekontrolowanie podniosłem głos.
- Widzisz? Gdybyś przestał ją kochać, to nie zdenerwowałbyś się teraz. Dlatego pytam się, po co ci związek z Perrie? Chcesz się nią zabawić, rozkochać i zostawić ze złamanym sercem?
- Co?! Za kogo ty mnie masz?!- tą wypowiedzią podniósł mi ciśnienie, aż gwałtownie wstałem, przystając naprzeciwko niego. Nie mogłem uwierzyć, że mój przyjaciel mógł pomyśleć sobie o mnie coś takiego. Dobrze wiedział, że nie byłbym zdolny do zranienia kobiety w jakikolwiek sposób, a tu wypalił z takim tekstem. Chociaż z drugiej strony, co innego mógł o tym sądzić? Zdawał sobie sprawę i miał racje, że nie zapomniałem o Kate, a przez to nie potrafiłem się zakochać i stworzyć prawdziwego związku. No ale Sam i ta jego przeklęta umowa oraz zakaz uniemożliwiły mi przyznanie, jak było naprawdę.
- Co tu się dzieje? O co się kłócicie?- do kuchni, w której się znajdowaliśmy weszła reszta chłopaków.
Louis zmierzył wzrokiem nasze wkurzone sylwetki i ze zmarszczonymi lekko brwiami stanął jak najbliżej Harry'ego, zupełnie jakby myślał, że możemy zacząć się bić. W sumie ja byłem bliski uderzenia lokowatego, dlatego w duchu mu podziękowałem.
- Sprawdźcie Twittera i przeczytajcie to.- Hazza, nie schodząc z tonu podał im swój telefon, tak jak wcześniej mi i każdy od razu w swoich zaczął sprawdzać, to co im nakazał, jednocześnie czytając artykuł.
- Zayn, co to ma być?- jako pierwszy Liam podniósł na mnie swoje zdziwione spojrzenie.
- Przecież wszystko tam pisze.- odpowiedziałem, odsuwając się od Larry'ego o krok.
- No ja tu widzę opisane i rozpowszechnione kłamstwo. Mamy ci uwierzyć, że chodzisz z Pers? A co z Kate? Zapomniałeś o niej?- cholera, czy Lou musiał gadać to samo, co Harry?
- Kurwa, odpierdolcie się od Kate! Trudno wam zrozumieć, że jej już nie ma i nie macie jej w nic mieszać?! I tak, macie mi uwierzyć, że chodzę z Pezz, bo to prawda!- zirytowany i wkurzony wyszedłem z domu, trzaskając drzwiami.
Po spojrzeniu na zegarek zobaczyłem, że miałem idealne wyczucie czasu, aby nie spóźnić się po Perrie i Leigh- Anne, z którymi- jak napisał mi Sam rankiem w SMS- ie- musiałem iść na zakupy do centrum handlowego. Poszedłem pod dom dziewczyn, gdzie na tarasie siedziały blondynka i Leigh.
- Cześć, Zayn!- czarnowłosa jako pierwsza mnie zauważyła i przywitała z uśmiechem.
- Hej!- Pers spojrzała na mnie z uśmiechem, który jej zrzedł po chwilowym przypatrzeniu mi się.
- Cześć.- odpowiedziałem bez entuzjazmu dalej zdenerwowany na chłopaków.
- Coś ty taki nie w humorze?- zapytały równo, czym rozbawiły siebie nawzajem, a mnie zdziwiły.
- Chłopacy dowiedzieli się o naszym "związku" i zrobili mi wyrzuty, przez co się pokłóciliśmy. Do tego zaczęli wspominać o Kate.- Perrie wiedziała o zakazie i domyśliła się, o co mogło chodzić chłopakom i skinęła głową w zrozumieniu, w przeciwieństwie do Leigh.
- Jakie wyrzuty?- spytała, delikatnie marszcząc brwi.
- Sądzą, że chce się zabawić Pezz i później ją zostawić, bo nie wiedzą, że to ustawka.- wyjaśniłem.
- To czemu im nie powiesz?
- Bo nie mogę. Sam mi zabronił.
- Dlaczego?
- A skąd ja mam to wiedzieć? Może w ten sposób łatwiej mu mną manipulować? Nie wiem.- wzruszyłem ramionami.
- To by nawet miało sens. Jakby chłopacy wiedzieli nie byłbyś tak uległy, bo w końcu w grupie siła.- wtrąciła Pers, a po tym jak Leigh spojrzała na nią, jak na idiotkę domyśliłem się, że nie wiedziała do czego on potrafi być zdolny.
- Nie przesadzacie trochę? On może jest wredny i wkurzający, ale nie..- przerwałem jej prychając pod nosem.
- Nie wiem dlaczego Perrie ci nie powiedziała, ale to..- wskazałem na powoli blaknącego i lekko widocznego pod pudrem, który nałożyła na moją twarz blondynka wcześniej siniaka na policzku pod lewym okiem- jest jego sprawką. A poza tym przypomnij sobie, co zrobił jak Pezz nie chciała podpisać umowy? Użył siły, więc jest zdolny do manipulacji i wymuszania. Sukinsyn robi, co tylko chce, a my nic na to nie możemy poradzić.- dokończyłem, domyślając się, co takiego chciała powiedzieć i między nami zapanowała cisza, a Leigh- Anne się zamyśliła i jakby lekko zawstydziła.
- To idziemy na te zakupy?- po chwili Pers się odezwała, zmieniając temat.
- Tak, jasne.- w trójkę ruszyliśmy w stronę centrum.

Louis

- O co mu chodzi?- zaraz po wyjściu Zayna zaskoczony jego zachowaniem Li się spytał.
Sam byłem niemniej zaskoczony, bo przez ostatnie dni zachowywał się w stosunku do nas chamsko, znikał na pół dnia, nie chciał powiedzieć skąd miał limo pod okiem, a wtedy jeszcze ten związek z Perrie. To do niego nie pasowało. On na pewno nie zapomniał o Kate, co jeszcze potwierdził swoim wybuchem na wspomnienie o niej, a co za tym idzie nie mógł się zakochać. Więc co miało znaczyć chodzenie z Pezz? Nie chciało mi się wierzyć, że chciał się nią zabawić i skrzywdzić, bo do kobiet miał za duży szacunek.
- A może to ustawka?- wypaliłem, bo tylko to przychodziło mi do głowy. Przypomniało mi się, że raz Sam taką zorganizował Harry'emu z jakąś dziewczyną, której imienia nie pamiętałem, o czym dowiedzieliśmy się po skończeniu jego umowy. Do tego czasu wszyscy myśleliśmy, że tworzyli prawdziwy związek. Jednak minęło półtora roku i nic nie wskazywało, że nasz menadżer wpadnie na taki pomysł ponownie.
- No, ale to by nie wyjaśniało jego ostatniego zachowania i tego siniaka.- zwątpił Hazza.
- Skąd wiesz, że to ma ze sobą związek? To mogą być dwie różne sprawy. Musimy z nim porozmawiać. To się robi coraz dziwniejsze, a gdybaniem nic nie wyjaśnimy.- stwierdził Niall, a my przytaknęliśmy.
- Jeśli w ogóle będzie chciał rozmawiać.- mruknął pod nosem mój chłopak.
- Nie będzie miał wyboru.- odpowiedziałem, uciszając go całusem w usta.
- Rozumiem, że jesteście razem i nie mam nic przeciwko, ale oszczędźcie mi tych widoków.- jęknął Li, na co blondyn się zaśmiał, a ja z Harrym uśmiechnęliśmy szeroko.

Perrie

Po trzech godzinach chodzenia po sklepach i wysłuchiwania marudzenia Zayna razem z Leigh- Anne postanowiłyśmy wracać do domu. Mulat, jak to zawsze robił po naszych spotkaniach odprowadził nas do domu. Pożegnałyśmy się z nim i weszłyśmy do środka.
- Gdzie Jesy?- Leigh rozejrzała się po salonie, w którym była sama Jade i oglądała telewizje.
- Poszła do swojej siostry. Powiedziała, że spotkamy się w studiu.- odpowiedziała i tym samym przypomniała mi, że w ten dzień mieliśmy nagrywać piosenki na nowy album. Jak zwykle zapomniałam o naszych obowiązkach.
- Mamy jeszcze dwie godziny, więc co robimy?- usiadłam obok swojej dziewczyny i pocałowałam ją w policzek na przywitanie po parogodzinnej rozłące.
- Oglądamy jakiś film.- Jade i czarnowłosa odpowiedziały równo, dzięki czemu się zaśmiałyśmy.
Puściłam pierwszy lepszy film, który okazał się komedią i po obejrzeniu go razem pojechałyśmy do studia gdzie czekała już na nas Jesy, po czym zabrałyśmy się do pracy.

Zayn

Po odprowadzeniu dziewczyn celowo nie od razu wróciłem do domu. Wiedziałem, że chłopacy nie odpuszczą i będą chcieli kontynuować poranną rozmowę, a mi nie śpieszyło się do tego. Nie miałem zamiaru się z nimi po raz kolejny kłócić, bo jak przeczuwałem do tego by prowadziła ta rozmowa. Oni i bez tej jednej kłótni byli na mnie źli, że nic im nie tłumaczyłem i zacząłem być do nich oschły. A jako, że nadal nie mogłem im powiedzieć prawdy, to mogli się wkurzyć jeszcze bardziej.
Chodziłem bez sensu przez kilka godzin po mieście, ale kiedy zbliżał się wieczór zdecydowałem się więcej nie przedłużać. Poszedłem do domu, a w salonie, tak jak przypuszczałem wcześniej siedzieli Harry, Lou, Niall i Li.
- Wyjaśnisz nam w końcu, po co ci ten związek z Perrie?- od razu po moim wejściu do pomieszczenia Liam się odezwał.
- Zadajesz trochę głupie pytanie. Równie dobrze możesz spytać, dlaczego dwóch zupełnie obcych ci ludzi jest ze sobą w związku.- zauważyłem, uciekając od odpowiedzi.
- Wiesz, o co mi chodzi. Przecież to wiadome, że jej nie kochasz. Idiotów z nas nie zrobisz. A skoro jej nie kochasz, to po co zostaliście parą?- podniósł pytająco brew.
- Spytam prosto z mostu. To jest ustawka?- wtrącił Hazza, a mnie zatkało.
Nie spodziewałem się, że zaczną się domyślać. Zaśmiałem się nerwowo i odruchowo podrapałem po karku.
- Skąd ten pomysł?- odpowiedziałem.
- Jeśli to nie to, to co?- cholera i co ja miałem powiedzieć?- Czyli mam racje. Czemu nie powiedziałeś od razu?
Westchnąłem zrezygnowany. Nawet, jeślibym nadal chciał trzymać się zakazowi, to wyglądałoby to śmiesznie. Nie miałem innego wyjścia, jak się przyznać.
- Sam mi zabronił. Nie mam pojęcia dlaczego, ale jeśli już wiecie, to trzymajcie język za zębami. On nie może się dowiedzieć, że wy wiecie.
- Nie uważasz, że to dziwne? Sam jest naszym menadżerem.- zdziwił się Li.
- Matko, raz zróbcie to, o co was proszę. Nie znacie go od tej strony, co ja, więc siedźcie cicho i mu się nie przyznawajcie. A teraz koniec tematu.- chciałem jak najszybciej zakończyć temat, ale kim byliby moi przyjaciele, jeśli nie dowiedzieliby się wszystkiego od A do Z?
- O jaką stronę ci chodzi?- spytał Louis.
- A z czym mnie męczycie od dwóch dni?- odwróciłem wzrok, bo najzwyczajniej w świecie zrobiło mi się głupio. W końcu dałem rządzić sobą strachowi i zaraz po tym, jak Sam mnie uderzył praktycznie się poddałem i odszedłem, dając mu satysfakcje bycia nade mną, a nie walczyłem, tak jak powinienem. Zachowałem się jak szczeniak i musiałem to przyznać przed przyjaciółmi.
- Skąd masz limo pod okiem..- odpowiedział niepewnie Niall- No chyba nam nie powiesz, że to on cie uderzył.- nie dowierzał.
- Postawiłem mu się, więc dostałem za swoje.- przyznałem ze wstydem i wszyscy umilkli.
Wykorzystałem moment i poszedłem na górę do swojego pokoju, zanim zaczęliby bardziej drążyć temat.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Co sądzicie o trójce? Proszę o komentarze, które dają dużo motywacji. Dziękuję za te pod drugim rozdziałem. Anonimku: Jeszcze o tym nie myślałam, ale wszystko może się wydarzyć :) Do napisania!

2 komentarze:

  1. LARRY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    HAHA jaram sie bo Larry! *.*
    O dżizas... xD
    Jestem dziwna... Nie czytaj tego. Błagam. Znowu pewnie napisze taką głupotę, że aż będę się chciała schować O.O
    A co do rozdziału...
    Boże święty Zayn... Moje kochanie... Tak cholernie mi go tutaj szkoda. W tej całej sytuacji i w ogóle... Cholera no! Taki kozioł ofiarny, wszystkim podporządkowany i w ogóle... No szkoda mi go. Z daleka widać, jak on cierpi i w ogóle, ale Sama jak widać mało co to w ogóle interesuje... :/
    I w ogóle ta końcówka. Typowo mi się smutno zrobiło, jak on był taki zawstydzony i całkowicie zażenowany tym wszystkim. Z jednej strony to mu się nie dziwię, ale z drugiej... No musi być silny, żeby dać sobie z tym wszystkim radę. Zresztą Perrie nie ma inaczej. Ona ma dodatkowy problem, bo spotyka się z Jade. Cieszy mnie przynajmniej fakt, że ona nie robi z tego problemów i nie ma wyrzutów co do Perrie. Chociaż tyle. I osobiście stwierdzam, ze dobrze się stało. Że chłopaki się dowiedzieli i w ogóle. Ale nie ukrywajmy... Gdyby nie Larry to ani Niall, ani Liam nie wpadliby na ten nazbyt oryginalny pomysł, że to ustawka xD
    I właśnie. Larry... Kurde ty wiesz jak mi się to wszystko z nimi przyjemnie czytało? Jeszcze jak najpierw powiedział coś Harry a potem wszedł Louis i nieświadomy niczego powiedział dokładnie to samo co on? Kurcze to było takie meeega słodkie *.*
    Nie no kocham to, kocham ich i kocham ciebie oczywiście ^^
    Ogólnie to boski rozdział i chcę już kolejny :D
    Czekam, kocham i całuję <3
    Twoja @LoveWithHarold

    P.S. Ja też ciągle nie mogę uwierzyć w fakt, że tak dałam się nabrać przez ciebie i nie skapnęłam się, że to twój blog. Boże hahahaha :D Ten fakt z każdą chwilą rozwala mnie coraz to bardziej xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ������
    /Wera

    OdpowiedzUsuń