niedziela, 29 czerwca 2014

Rozdział 1

Perrie

- Pezz, wstawaj!- usłyszałam szept do mojego ucha, który wybudził mnie ze snu. Zaraz po tym poczułam ciepły pocałunek w policzek, który sprawił, że się uśmiechnęłam i otworzyłam oczy, widząc przed sobą uśmiechniętą Jade.
- Hej, skarbie.- przywitałam się, zbliżając swoją twarz do jej z zamiarem pocałowania swojej dziewczyny, ale gdy brakowało mi tylko kilka milimetrów do warg różowowłosej do pokoju bez pukania wleciała Leigh- Anne, a za nią Jesy:
- Koniec tych czułości, Pade!- zwróciła się do nas czarnowłosa, skacząc na łóżko i przygniatając mnie swoim ciałem, na co Jade i Jesy zaczęły się śmiać.
- Matko, Leigh złaź ze mnie!- wydarłam się chichocząc.- Ugh.. Ile ty ważysz?- westchnęłam, gdy poczułam ulgę i mogłam bez przeszkód wziąć oddech.
- Mniej od ciebie, więc siedź cicho.- odparła siadając w rogu łóżka z szerokim uśmiechem.
- No wiesz ty co! Jak możesz?- udałam oburzoną.
- Nie bierz tego do siebie, ale schudnąć byś mogła.- odpowiedziała, a stojąca przy niej Jesy zaczęła kręcić głową rozbawiona.
- Nie! Nie zgadzam się na to. Teraz wyglądasz idealnie.- wtrąciła się Jade, przytulając do mnie i opierając głowę na moim ramieniu, a ja z uśmiechem pokazałam język Leigh.
- Widzisz? Sama się odchudzaj.- powiedziałam, zakładając ręce.
- Nie chce wam przeszkadzać w tej jakże inteligentnej rozmowie, ale za niecałą godzinę wychodzimy i macie mało czasu.- odezwała się Jesy.
- Gdzie jedziemy? Z tego, co mi wiadomo nie mamy dzisiaj do załatwienia nic oprócz spotkania z Samem.- Jade lekko zmarszczyła brwi, patrząc pytająco na brunetkę i lekko krzywiąc się na wzmiankę o naszym menadżerze, którego krótko mówiąc nie lubiłyśmy za jego wredność.
- Tak, ale przed chwilą dzwonił i powiedział, że za godzinę jedziemy na wywiad w radiu. A zaraz potem mamy się z nim spotkać. Pospieszcie się.- wyjaśniła i zaczęła ciągnąć Leigh do drzwi.
- Tylko macie się szykować, a nie zajmować sobą.- zaśmiała się czarnowłosa.
- Pinnock!- syknęła Jade, rzucając w jej stronę poduszką, ale nie trafiła, bo Leigh zdążyła ze śmiechem zniknąć za drzwiami.- Coś dzisiaj ma za dobry humor.- powiedziała pod nosem.
Szybko musnęłam jej wargi swoimi i wstałam.
- Pewnie wczoraj się spotkała z Jordanem.- stwierdziłam, przypominając o jej przyjacielu z przywilejami, których rzecz jasna nikt inny nie miał.
- A no tak. Zapomniałam, dawno się nie spotykali.
- Nieważne. Szykuj się.- rzuciłam w jej stronę bluzkę, do której od razu zaczęła szukać pasujących spodni i dodatków. Zawsze ja wybierałam jedną rzecz, w której miała się ubrać, a ona resztę. To był nasz mały zwyczaj, który usprawniał szykowanie się gdziekolwiek, bo bez tego Jade potrafiła przez godzinę przebierać w ciuchach, nic nie wybierając.
- Może być?- zapytała po pół godzinie, kiedy przebrała się, a ja gotowa robiłam sobie makijaż.
Odwróciłam się w jej stronę i z uśmiechem stwierdziłam:
- Pięknie. Rób szybko makijaż i zejdź na śniadanie. Ja już pójdę na dół.
Wyszłam z pokoju i poszłam do kuchni gdzie Leigh- Anne i Jesy piły kawę i jadły śniadanie. Zaparzyłam sobie kawę i siadając przy Leigh zabrałam jedną kanapkę z jej talerza.
- Ej! Nie łaska zrobić sobie własnej?!- spytała z wyrzutem.
- Nie chce mi się.- wzruszyłam ramionami, a ona wywróciła oczami.- A poza tym następnym razem opanujesz się ze swoimi tekstami z samego rana i wpadaniem do pokoju bez pukania.- tym razem jej jedyną reakcją był cichy śmiech.
- Tak w ogóle to po co mamy iść do Sama?- zapytałam, gdy skończyłam jeść.
- Nie wiem. Nie mówił.- odpowiedziała Jesy.
Gdy do kuchni zeszła Jade szybko zjadła śniadanie i pojechałyśmy na wywiad, który szybko nam minął. Po godzinie z siedziby radia udałyśmy się do Sama. Zapukałam do drzwi jego biura i nie czekając na odpowiedź wraz z resztą weszłam do środka.
- Zayn?- zdziwiłam się, gdy zobaczyłam naszego przyjaciela, który siedział na kanapie pod ścianą na prawo od wejścia.
- Hej.- przywitał się smutny i zarazem zły.
Zmarszczyłam lekko brwi i spojrzałam na Sama, siadając z dziewczynami obok Mulata.
- O co chodzi? Po co mieliśmy tu przyjść?- spytałam.
- Powiem prosto z mostu. I wam, i One Direction przyda się rozgłos. Dlatego od dzisiaj ty- wskazał głową na mnie i kontynuował- i Zayn stworzycie fikcyjny związek. Podpiszcie to.- podał nam jakieś papiery, a ja myślałam, że się przesłyszałam.
- Zwariowałeś? Nic nie będę podpisywać.- oburzyłam się ze łzami złości w oczach i wstałam, chcąc wyjść, ale zatrzymał mnie silny uścisk na ramieniu.
Zaskoczona spojrzałam na Samuela, który nigdy przedtem nie stosował na nas siły.
- Nie pytałem się o twoje zdanie. Ty MASZ to podpisać. Tak samo, jak podpisałaś z resztą Little Mix umowę ze mną gdzie wyraziłaś zgodę na kierowanie waszą karierą niezależnie od tego jakich środków użyje. Zrobisz to teraz, czy mam cię bardziej zmotywować?- zacisnął swój uścisk, aż na mojej twarzy pojawił się grymas.
Skierowałam swój wzrok na dziewczyny i Malika. Jesy, Leigh- Anne i on patrzyli na nas z szokiem, a Jade miała spuszczony wzrok na swoje splecione na kolanach dłonie, a pojedyncza łza spłynęła po jej policzku. I to mnie zabolało jeszcze bardziej niż świadomość, że będę w udawanym związku z chłopakiem. Składając podpis na papierach, które podsunął mi Sam miałam ją zranić. Ale Samuel jednak nie pozostawiał mi wyboru.
Skinęłam głową, nie mogąc wykrztusić z siebie ani słowa przez gule w gardle, podpisałam się i kiedy zostałam puszczona wyszłam i poszłam do pobliskiej toalety. Oparłam się o ścianę i zaczęłam płakać.

Zayn

Zaraz po wyjściu Perrie Leigh- Anne i Jesy poszły za nią, a Jade chwile siedziała zamyślona, po czym bez słowa również wyszła. Wkurzony złożyłem podpis pod podpisem Pers i skierowałem się w stronę wyjścia.
- Chłopacy nie mają wiedzieć.- przypomniał mi rzecz, którą powiedział przed przyjściem dziewczyn.
- Wiem o tym.- odpowiedziałem przez zaciśnięte zęby.
Wyszedłem z budynku, w którym znajdowało się biuro Sama i poszedłem do domu, po drodze wypalając papierosa, choć tym razem mnie nie uspokoił. Dwa tygodnie wcześniej straciłem swoją wieloletnią dziewczynę, a tu nagle musiałem zacząć udawać zakochaną parę z Pezz, która była tylko moją przyjaciółką. Czemu nie na przykład Liam, albo Niall? Dlaczego akurat ja? Oni od dłuższego czasu nie byli w żadnym związku. Pierdolony Sam wiedział o wszystkim, a i tak kazał mi podpisać te papiery! I jeszcze chłopacy nie mieli wiedzieć, że to ustawka. Niby czemu, skoro dziewczyny wiedziały? Sam wkurzał mnie często, ale wtedy przegiął.
Otworzyłem drzwi wejściowe do naszego domu i dalej wkurzony trzasnąłem nimi, zamykając je. Bez słowa przeszedłem przez salon, w którym siedzieli Liam, Harry oraz Louis i czując na sobie ich spojrzenia, które zignorowałem poszedłem do swojego pokoju, zamykając się w nim. Usiadłem na łóżku i próbowałem pozbierać myśli, żeby się uspokoić. Tego dnia mieliśmy mieć sesje zdjęciową i wywiad, dlatego nie mogło mnie, aż nosić ze złości. Zacząłem krążyć bez celu po pokoju, a po kilku minutach zdenerwowanie w małym stopniu mi przeszło. W idealnym czasie, bo usłyszałem z dołu wołanie Liama, który kazał mi się pospieszyć, abyśmy się nie spóźnili. Westchnąłem i licząc do dziesięciu zszedłem na korytarz gdzie wszyscy czekali na mnie.
- A ty, co taki wkurzony?- Niall spojrzał na mnie, marszcząc lekko brwi.
- Nie interesuj się, Horan.- odburknąłem chamsko, ale podziałało, bo nie zadał kolejnego pytania i ucichł.
W piątkę wyszliśmy z domu i pojechaliśmy do studia na sesje.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pomimo, że nie było żadnego odzewu to postanowiłam spróbować i dodaje jedynkę. Proszę, skomentujcie. Do napisania!

piątek, 27 czerwca 2014

Start

No więc tak. Witajcie na moim blogu :) Mam na imię Ewa, ale na blogspocie będę podpisywać się jako "mixer". Nie jest to moje pierwsze opowiadanie, ale poprzednie pisałam i jedno pisze nadal z innego konta. To fanfiction jest o zupełnie innej tematyce. I chce podkreślić, że jest ono tylko i wyłącznie wymysłem mojej wyobraźni i raczej wątpię, aby cokolwiek z tego, co tu pisze miało kiedykolwiek miejsce naprawdę. 
UWAGA! Opowiadanie o miłości homoseksualnej, miłość damsko-damska; pobocznie Larry Stylinson. Zawiera wulgaryzmy i sceny, które nie wszystkim mogą przypaść do gustu (np. pocałunek dwóch dziewczyn). Przemoc fizyczna i psychiczna. Jeśli nie lubisz opowiadań o takiej tematyce po prostu tego nie czytaj i nie obrażaj mnie w komentarzach. Niektóre dane zostały zmienione na potrzebę opowiadania.

OPIS/ PROLOG:
Little Mix i One Direction się przyjaźnią, mają tego samego menadżera, obydwa zespoły równie szybko odnoszą sukcesy i stają się coraz bardziej rozpoznawalni. Łączy je jeszcze jedno- oba skrywają tajemnice.
W One Direction w związku jest dwóch chłopaków- Harry Styles i Louis Tomlinson, ukrywają swoją miłość, choć fani nabierają podejrzeń i już okrzyknęli ich jako "Larry Stylinson", ale oni tego nie potwierdzają. O ich związku wie tylko trójka ich najlepszych przyjaciół, czyli reszta zespołu.
W Little Mix jest podobna sytuacja. Dziewiętnastoletnia Perrie Edwards chodzi z rok starszą Jade Thirlwall. Ich dwie przyjaciółki, z którymi tworzą girlsband jako jedyne wiedzą o tym związku i lubią określać go słowem "Pade", które wymyśliły sobie łącząc ich imiona. Przez pierwszy rok ich związku perfekcyjnie się kamuflują i nikt nie nabiera nawet podejrzeń, że łączy je miłość. Jednak sielanka się kończy. Jak potoczy się ich dalsze życie, kiedy ich menadżer nakaże Perrie i Zaynowi- chłopakowi z One Direction związać się? Czy zgodzą się na ustawkę dla większego rozgłosu i większej sławy? Co będzie dalej?


Bohaterowie:

- Perrie Edwards (19 lat)
- Jade Thirlwall (20 lat)
- Jessica "Jesy" Nelson (21 lat)
- Leigh- Anne Pinnock (20 lat)
- Zayn Malik (21 lat)
+ inni